Trzymał ją mocno, nie luzując
uścisku nawet na moment. Słyszał jak oddychała coraz to wolniej i płycej, z trudem
chwytając powietrze. Przelewała mu się w rękach, nieubłaganie zbliżając
się do punktu, z którego już nie było odwrotu.
– Zostań tu
ze mną… Błagam – wyszeptał, ale głos odmawiał mu posłuszeństwa do tego stopnia.
– Musisz do mnie wrócić, słyszysz? Nie możesz…
Urwał,
kiedy ucisk w gardle przybrał na sile. Bezradnie wpatrywał się w jej
bladą twarz, gotów przysiąc, że dostrzegł nikły, przepraszający uśmiech.
A potem
poczuł, że leży w jego ramionach i już nie oddycha.
Dotarła do
miejsca, z którego nie było już powrotu.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz