Ciepło na twarzy. Zmieniające
się kolory pod powiekami. Uczucie lekkości, kiedy raz zarazem wznosiła się wyżej
tylko po to, by po chwili gwałtownie opaść w dół. Przód, tył, przód, tył –
miarowe kołysanie, przyjemnie kojarzące się ze spędzonym na placu zabaw dzieciństwem.
Uwielbiała bawić się na huśtawkach.
Przód, tył,
przód, tył…
Kołysanie
już nie miało w sobie nic kojącego. Kręciło jej się w głowie, coraz
bardziej i bardziej. Opadała, ale nic nie wskazywało na to, żeby miała się
wznieść.
Kolory pod
powiekami zmieniły się. Pomarańcz ustąpiła miejsca czerwieni.
Krwistego
szkarłatu jak ten, który…
Zacisnęła
pięści, ignorując ból w nadgarstkach.
Nastała
ciemność.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz