Było już ciemno, kiedy
wyruszyła na łowy. Przemykała ponad uśpionym lasem, zagarniając skrzydłami nocne
powietrze. Spoglądała z góry na gęstwinę, świadoma tego, co tak często
umykało ludziom: że okolica nawet po zmroku tętniła życiem.
Sowa obniżyła
lot. Dla postronnego obserwatora musiała być co najwyżej punktem na
atramentowym niebie Ostrymi, zakrzywionymi szponami pochwyciła swoją dzisiejszą
ofiarę – małą, polną mysz, która nie zdołała umknąć drapieżnikowi. Jak na
doświadczonego łowcę przystało, ptak poderwał się do lotu i znalazł
ustronne miejsce, gdzie bez obaw mógł zając się wciąż żywą ofiarą.
Natura bywa
okrutna.
Ale w ten
właśnie sposób od wieków funkcjonuje znany nam świat.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz