Było zimno, ale jej to nie
przeszkadzało. Lodowaty ziąb przenikał ją od dnia, w którym straciła
wszystko, na czym tak bardzo jej zależało. Pustka potrafiła być po stokroć
gorsza od nawet najniższej temperatury.
Opadła na
kolana. Było coś kojącego w chłodzie marmurowego nagrobka.
– Wołałeś
mnie, prawda? – szepnęła drżącym głosem, przyciskając policzek do kamiennej
płyty. – Jestem pewna. Błagałeś, bym do ciebie przyszła.
Głucha
cisza.
Zamknęła
oczy. Gromadzące się pod powiekami łzy zapiekły, próbując znaleźć ujście.
Pozwoliła im płynąć, choć to działo się jakby poza nią – odległe i nierzeczywiste.
Jak sen.
Teraz
bowiem nie pozostało jej już nic innego, jak tylko śnić.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz