Z trudem łapałam oddech. Pędziła
przed siebie, raz po raz potykając się na nierównościach terenu. Miała
wrażenie, że otaczająca ją gęstwina żyje własnym życiem, coraz to bardziej
zbliżając się ku niej. Drzewa wyciągały gałęzie, chlastając ją po twarzy i wplątując
we włosy.
Potknęła
się o wystający korzeń. Z jękiem poderwała się na równe nogi, dobrze
wiedząc, że nie powinna się zatrzymywać – i to nawet po to, by złapać
oddech. Musiała stąd uciekać i to jak najszybciej.
Zrozumienie
pojawiło się dopiero później. W chwili, w której na drodze napotkała
niemożliwą do przejścia plątaninę krzewów, pojęła, że zawiodła.
Las
ostatecznie ją pochłonął.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz