Czarne skrzydła łagodnie zaszeleściły.
Ptak usiadł na gałęzi, ciężarem sprawiając, że ta nieznacznie się ugięła. Wydał
z siebie potężny, przyprawiający o dreszcze skrzek – tym wyraźniejszy,
skoro dookoła panowała cisza.
W mroku
nocy ledwo dało się dostrzec zarys przyczajonego kruka. Ale był tam, z góry
spoglądając na uśpiony świat.
Nawet nie
drgnął, kiedy gdzieś poniżej młoda dziewczyna z jękiem upadła na ziemię,
powalona przez podążającego za nią mężczyznę. Nie poruszył się mimo
rozgrywającej się dosłownie na wyciągnięcie ręki sceny.
Odleciał
dopiero, gdy było już po wszystkim, a w środku lasu spoczęło martwe
ciało.
Wysłannik
śmierci nigdy nie płakał nad jej ofiarami.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz