To był piękny kostium.
Doskonały,
by ukryć smutek za maską sztucznego uśmiechu. Wystarczający, by skryć przed
światem wewnętrzny ból, na co dzień trawiący ją od środka. Przyjazny dla oka
kostium szczęśliwej kobiety, która nie miały prawa dręczyć demony przeszłości.
Uśmiechniętych
ludzi nie spotykało nic złego. Niemożliwe, żeby cierpieli i każdego dnia z obawą
wypatrywali nadejścia nocy – bezsennej i pełnej cieni.
Piękny
kostium, który znikał, kiedy Caroline zostawała sama. Wystarczający dla
wszystkich poza nią samą, bo nieważne jak się starała, to i tak nie była w stanie
oszukać samej siebie.
Kostium, który
z ulgą zrzuciła, gdy w końcu pochłonęła ją śmierć.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz