Coś poruszyło się w krzakach.
Chłopiec zamarł, w ostatniej chwili rezygnując z rzucenia piłką przez podjazd.
W obronnym geście przycisnął ją do piersi, zupełnie jakby te mogła ochronić go
przed niebezpieczeństwem.
Krzaki znów
zaszeleściły. Dostrzegł kolejny ruch, a potem…
– Miau.
Czarny kot
dumnie wkroczył na podwórko. Popatrzył na chłopca, ale tylko przez chwilę.
Zaraz po tym usiadł na ziemi i stracił zainteresowanie dzieckiem.
Chłopiec ze
śmiechem upuścił piłkę. Odetchnął. Dopadł do zwierzęcia, bez chwili wahania biorąc je na
ręce. To tylko kot!
Nie
zauważył, że w chwili, w której wziął nieoczekiwanego towarzysza w ramiona,
oczy stworzenia zabłysły niepokojącym, krwistoczerwonym blaskiem.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz