Chłodne powietrze raz po raz
muskało mlecznobiałą skórę. Zagubiona dusza tkwiła w ciemnościach, ulotna i eteryczna.
Czuła przenikliwe zimno – inne niż to, do którego była przyzwyczajona. Ten
chłód sprawiał, że oczami wyobraźni widziała sięgające ku niej dłonie, gotowe
pociągnąć ją w mrok.
Gdzieś w tym
wszystkim – daleko, głęboko w jej wnętrzu – niczym płomień świecy tliła
się jedna, ulotna myśl. Imię, które powinna pamiętać.
Sharon…
Wkrótce
potem blask zgasł, a ona zniknęła wraz z nim.
Coś ostatnio mam szczęście do pisania krótkich tekstów. Tego nawet nie mogę podpiąć pod drabble, bo jest krótszy niż zwyczajowe sto słów, ale trudno. Tych kilka linijek powstało z myślą o konkursie na Naszym Spisie Opowiadań – równo osiem zdań, które miały łączyć ze sobą magię i jakaś sławną postać. A że od siedmiu lat wielbię Sharon Den Adel z Within Temptation, a „Candles” to życie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz