Kaszel przybrał na sile. Skrzywiła się, przyciskając obie dłonie do ust, by jakkolwiek go zdusić. Kiedy spojrzała na swoje palce, przekonała się, że znaczyła je krew. Coś ścisnęło ją w gardle, choć być może powinna się przyzwyczaić do tego widoku – dokładnie tak jak i do obecności świeżych kwiatów, które w coraz to większej ilości kiełkowały na jej ciele.
– Jest gorzej – usłyszała, ale w odpowiedzi jedynie wysiliła się na blady uśmiech. – Przestań. Co tym razem mnie ominęło? – nie dawał za wygraną jej towarzysz.
– Nic takiego – odparła wymijająco.
Nie miała odwagi mu powiedzieć, że zaledwie pięć minut wcześniej zginęła z jego ręki.
Cała seria dostępna tutaj: KLIK.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz