Poniżej przedstawiam komplet odpowiedzi, których udzieliłam w ramach gry „Poznaj(my) się”, organizowanej przez Handlarza Iluzji. Moje wypowiedzi można znaleźć również w TYM poście. Sama idea zabawy polega na comiesięcznej możliwości udzielenia odpowiedzi na trzydzieści pytań, a że tematy są naprawdę ciekawe, bardzo chętnie wzięłam udział ^^
Poznaj(my) się [luty 2018]
31. Uważasz się za człowieka z którego można brać przykład?
Niekoniecznie,
ale osoby z mojego otoczenia pokazują mi, że być może się mylę. W zasadzie
czasami mam wrażeni, że ludzie mają o mnie o wiele lepsze zdanie, niż
sama kiedykolwiek będę mieć. Odczuwam to zarówno wtedy, gdy ktoś pyta mnie o rady
dotyczące pisania, grafiki czy prowadzenia bloga albo wprost oznajmia, że chce
zacząć pisać dzięki mnie. Ale też za każdym razem, gdy nawet po krótkiej
rozmowie słyszę, że jestem dobą przyjaciółką. To… co najmniej niezwykłe, bo pod
wieloma względami sama absolutnie nie uznałabym siebie za jakikolwiek
autorytet.
32. Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
Tak jak i w przypadku
pytania o postaci książkowe, tak i również tutaj nie jestem w stanie
znaleźć jakiegokolwiek wzorca. Innymi słowy, nie utożsamiam się. Co nie
oznacza, że nie dostrzegam swoich cech w niektórych filmowych postaciach –
czy raczej serialowych, bo te zdecydowanie częściej oglądam. Tak więc mogłabym
powiedzieć, że bywam równie zdystansowana i zamknięta w swoim
świecie, co i stroniący od ludzi, absolutnie ich nie rozumiejący Sherlock
Holmes, jak i niezwykle samotna, a przy tym spragniona towarzystwa,
co i tytułowy Doktor z serialu „Doctor Who”. I tak mogłabym
wymieniać jeszcze długo, bo chyba każdy znajdzie cząstkę siebie w innej osobie
– czy to realnej, czy znanej tylko z ekranu telewizora.
33. Jakie masz zdanie na temat policji?
Hm, trudno
mi oceniać całą instytucję. Osobiście nie miałam z nią bliższej
styczności, w przeciwieństwie do mojej mamy, która miała nieprzyjemność
zostać okradzioną w Sylwestra kilka lat temu – ktoś po prostu wyrwał jej
torebkę i uciekł, kiedy wracała z pracy do domu. I chociaż
sprawę ostatecznie umorzono (z oczywistych względów wszystkie patrole skupiały
się na hucznym Sylwestrze na Wrocławskim rynku), samej policji nie mam do
zarzucenia absolutnie niczego – pełne zaangażowanie i cierpliwość ze
strony miłych panów, którzy razem z mamą spędzili kilka godzin, jeżdżąc po
okolicy. Tak więc o policji słyszy się różne rzeczy – często bardzo
rozbieżne, zresztą w pamięć łatwiej zapadają negatywy – ale to w żaden
sposób nie pozwala konkretnie ocenić całej policji. Bo w każdym fachu
znajdziemy mniej lub bardziej zaangażowane osoby, każdy też popełnia błędy. Jak
na moje, powinniśmy się cieszyć, że mimo wszystko jest ktokolwiek do kogo
możemy się zwrócić w razie potrzeby. (I tu odpukać, by taka nigdy się nie
pojawiła…).
34. Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
Czy ja
wiem? Co najwyżej dziwne miny…? Albo jakieś dziwne manipulacje włosami,
zwłaszcza jako dzieciak. Nic innego nie przychodzi mi do głowy :D
35. Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz
ubrania w lumpeksach? Jeśli tak – pochwalisz się swoim ulubionym
znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim
mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
Osobiście
nie mam nic do takich miejsc. Nawet kilka razy byłam, poniekąd z ciekawości
albo szukając jakichś tanich szmatek, które mogłabym wykorzystać na przykład do
występów w szkole (chyba każdy zna te wszystkie festiwale, gdzie nagle
potrzeba rzeczy, których zazwyczaj nie trzyma się w domu). Tak czy
inaczej, czasami można znaleźć naprawdę dobre rzeczy i to za bezcen, więc dla
osób z ciężką sytuacją materialną, takie miejsca są jak znalazł. Albo dla
aspirujących krawcowych – jeśli ktoś lubi projektować i przerabiać cichy,
lumpeks może się okazać genialnym rozwiązaniem. Chyba jedynie z rzeczami
zbyt osobistymi bym się wstrzymała – nie wiem czy da się trafić na bieliznę,
ale… ;) W kwestii cen trudno mi się wypowiadać, bo zwykle przechodzę obok,
ale z tego, co zaobserwowałam, nadal są niskie – przy odrobinie szczęścia,
można mówić o raptem kilku złotych, zależnie od dnia; najdrożej towar
wypada zaraz po odstawie, kiedy jest w czym wybierać.
36. Gdybyś na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub
książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
To w sumie
trudne pytanie, zwłaszcza że historie, które czytam lub ogląda, są zwykle dość
okrutne dla jej bohaterów… Ale! Chętnie przynajmniej na ten jeden dzień
zostałabym towarzyszką którejkolwiek z regeneracji Doktora z „Doctor
Who”. Jakbym jeszcze trafiła na Jedenastego, byłoby cudownie. Zobaczyć od
środka TARIDS, ujrzeć gwiazdy i zwiedzić jakaś wyjątkową planetę albo
doświadczyć wyjątkowego wydarzenia z przeszłości. Poczuć się jak Clara –
jego Niemożliwa Dziewczyna. Także… Geronimo!
<3
37. Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
Huh,
szczerze mówiąc, nigdy nie wgłębiałam się w ten temat. Aczkolwiek uważam,
że dawne wierzenia są naprawdę ciekawe pod tym względem. Rytuały,
ziołolecznictwo – ludzie wierzyli w naprawdę niesamowite rzeczy, jeśli
chodzi o medycynę. Słuszne czy nie, to już sprawa drugorzędna.
38. Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
Moim
najbardziej aktualnym „pierwszym razem” wciąż są tłumaczenia i próby
dubbingu, więc… Tak, nadal to.
39. Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł.
Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie
interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie
maszynka do robienia pieniędzy – co robisz?
Dobrze się składa, że jestem
osobą, która dosłownie żyje pisaniem – to nie tylko moja pasja, ale miłość
dusza, czy jakkolwiek to określić. Słowa mi tlenem, a wena kochanką… Tak
czy siak, wiem jak trzeba się czuć, by mieć pewność, że pisze się coś
wyjątkowego. Fabuła jest tak dobra, że aż chce się pisać, a palce same
tańczą na klawiaturze… I wtedy nie ma znaczenia, czy będą z tego
korzyści materialne, więc pewnie nie myślałabym takimi kategoriami. Jeśli tak,
miło, ale w pisaniu zawsze dla mnie liczyło się wyłącznie to, co mogłam
stworzyć przy pomocy słów – i ludzie, których przy tym uszczęśliwię.
W kwestii tego, czy
wykorzystałabym czyjś pomysł, gdyby ta osoba umarła, wszystko zależy od
przebiegu tej rozmowy, relacji i tego, co usłyszałabym podczas samej
rozmowy. Zwłaszcza że ktoś zaufał mi i opowiada swój pomysł – OPOWIADA,
ale nie daje gotowca, bo napisanie całości to coś zupełnie innego, niż
podpisanie się pod cudzym tworem. I gdybym wiedziała, że ta osoba jest mi
na tyle bliska i mi ufa, wtedy mogłabym się zdecydować na wykorzystanie
tego pomysłu – z wyraźnym zaznaczeniem, czyj tak naprawdę jest. To byłby
mój hołd dla prawowitego autora. Bo jeśli sam myślał o publikacji,
zdecydowanie nie zamierzał zabierać tej opowieści do grobu.
I
zasadniczo piszę to z perspektywy osoby piszącej. Nie dzielę się całą
fabułą moich opowieści z osobami, którym nie ufam. Innymi słowy, gdybym
zdradzała fabułę czegoś pod wydawkę, byłaby to wyłącznie osoba mi bliska – i taka,
do której nie miałabym pretensji, gdyby pociągnęła moje pomysły, gdyby mnie się
coś stało. Wręcz bym tego oczekiwała ^^
40. Jak myślisz – czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć
jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy
zamyślenia)
Moich
przyjaciół poznałam przez internet. Wszyscy są daleko, chociaż miałam
przyjemność widzieć się z dwiema cudnymi osóbkami z tego grona. Jedną
z nich nazywam wręcz siostrą. Powinnam tłumaczyć cokolwiek więcej? Owszem,
tak – to miałoby wpływ na mój nastrój. I to znaczący, bo w tym momencie
nie ma znaczenia, czy umiera ktoś bliski, kogo znam osobiście i jest
gdzieś obok, czy osoba oddalona ode mnie o setki kilometrów. Jak to się
mówi: przyjaciół wybieramy sobie sami. Więc okoliczności poznania i sposób
utrzymywania relacji nie mają tutaj nic do rzeczy.
41. Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości,
gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka
i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią
zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona
brzmiało?
Przecież
to spełnienie marzeń – własny Norbert *O* Fani „Harry’ego Pottera” zdecydowanie
zrozumieją! I tak, liczyłabym dokładni na cudeńko opisywane jako norweski
smok kolczasty!
42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
To jedna z tych
praktyk, która mnie zadziwia i poniekąd przeraża. Uwielbiam ten motyw w horrorach
czy starych opowieściach, ale zarazem jest dla mnie czymś, czego sama bym nie
tolerowała. Kiedyś ludzie próbowali oswajać się ze śmiercią w taki sposób,
podchodzili do tego wszystkiego inaczej i mieli swoje wierzenia. Teraz…
Cóż, sama wolałabym zapamiętać tych, którzy odeszli, wyłącznie takimi, jacy
byli za życia. Zmarłych po prostu należy zostawić w spokoju.
43. Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
Aktualnie
nic nie przychodzi mi do głowy. Aczkolwiek co by mi dało, że w jakimś
przypadku bym tego chciała, a może nawet faktycznie zostałoby zakazane? Każdy
wie, jak to działa – jeśli coś ma istnieć, istnieć będzie. Działanie poza
prawem jedynie to umacnia, bo przecież „zakazany owoc” i te sprawy.
44. Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore,
oddał(a)byś je czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że
rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili
sobie życie, bo powinni je oddać?
To jedno z tych pytań na
które nie potrafię odpowiedzieć. Nie potrafię z prostego powodu: nie czuję
się w tym momencie kompetentna, żeby to zrobić. Bo, kurde, ja nie wiem. Na
chwilę obecną nie wyobrażam sobie posiadania dzieci w ogóle, więc co tu mówić
o osobie chorej? Mogłabym odpowiedzieć, że to przecież moje dziecko, które
będę kochać i którego nie opuszczę, ale to byłoby czcze gadanie na chwilę
obecną – bo teoretycznie tak to powinno wyglądać, bo miłość matki i oczekiwania
społeczeństwa. Ale to wielka odpowiedzialność, o wiele bardziej znacząca
niż sprowadzenie na świat po prostu nowego życia. Do wyrzeczenia, emocje, wiele
wylanych łez i problemów, które sobie nie wyobrażam.
Szczerze podziwiam ludzi,
którzy mają tyle siły, żeby walczyć – bo do tego trzeba tak wiele miłości i samozaparcia,
że nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Nie wiem, czy gdyby
trafiło na mnie, sytuacja by mnie nie przerosła – bo tego nigdy nie będziemy
świadomi, póki (Boże, uchowaj) nie znajdziemy się w takiej sytuacji. To
życie weryfikuje. I jedno jest pewne: jeśli ktoś ma w sobie dość
siły, miłości i cierpliwości, by zatrzymać takie dziecko przy sobie, nikt
nie ma prawa oceniać jego wyboru i twierdzić, że „utrudnia sobie życie”.
Może, ale to jego wybór – i tylko on wie, co w takiej chwili czuje.
Niemniej jeśli rodzice zatrzymują chore dziecko, bo „co ludzie powiedzą”, a w rzeczywsitości
traktują je jako największą karę od losu… To w takim wypadku już lepsze
wydaje mi się oddanie dziecka, zamiast zatruwać życie sobie i – przede
wszystkim – bezbronnej istocie, która już i tak będzie miała w życiu
ciężko.
Inna
sprawa, że wiele tak naprawdę zależy od sytuacji. Niepełnosprawność nie oznacza
od razu, że dziecko nie poradzi sobie w życiu. Z pewnością inaczej
zareagowałabym, gdyby moje dziecko nie miało ręki czy nogi albo chorowało, ale
na coś, z czym przy odpowiednim leczeniu mogłoby swobodnie, samodzielnie
żyć. Mnie najbardziej przeraża sytuacja, w której miałabym się podjąć
wychowywania cierpiącej roślinki, która beze mnie byłaby zgubiona – ta
bezradność i świadomość, że opieką mogę jedynie opóźniać nieuniknione albo
przeciągać życie w bólu. Sądzę, że to mogłoby mnie przerosnąć. I jeśli
mam być szczera, z oczywistych względów wolałabym o tym nie myśleć…
45. Co i jak zmienić w tym kraju żeby przestały się opłacać
ucieczki na "zachód"?
Władzę. I poniekąd
konstytucję, bo przysięganie na honor od dawna jest śmieszne. Zmieniliśmy
ustrój, ale mentalne wiele ludzi nadal żyje w komunie, co z lekka przerażające.
To chyba najbardziej oklepana odpowiedź, ale wydaje mi się najprawdziwsza. Porównujemy
się do innych krajów Europy, ale w rzeczywistości wciąż tkwimy gdzieś za
nimi. Zresztą wciąż wybieramy między tymi samymi partiami, co zasadniczo jest
błędnym kołem – bo zmienia się niewiele. Do prawdziwych zmian trzeba jeszcze
przynajmniej kilku pokoleń, bo przy obecnej mentalności to my raczej za daleko
nie zajedziemy…
46. Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe –
dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu,
dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy
i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
Ujmę
sprawę prosto: jestem córką osoby, która zajmuje się ezoteryką – innymi słowy,
pracuje jako wróżka. Sama też w naturalny sposób jestem zainteresowana
tematem. Słyszałam i doświadczyłam dość, by wierzyć w naprawdę różne
rzeczy, łącznie z tym, że po śmierci czeka na nas coś więcej. Więc tak, w duchy
i ich ingerencję na nasz świat również wierzę.
47. Jaka byłaby Twoja reakcja gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię
pocałował?
Szok
jakich mało, to pewne. Wątpię, bym zrobiła coś jeszcze, chyba że ta osoba nie
zamierzałaby się po tym ewakuować. Wtedy pewnie uprzejmie zapytałabym: WTF?!
48. Co sądzisz o Mangach i Anime?
Nie mam
nic przeciwko, chociaż z tytułami u mnie krucho. Wychowałam się na
Pokemonach i nadal je uwielbiam… Liczy się? Poza tym „Death Note” to dla
mnie jeden z lepszych tytułów. Jakoś zawsze mijałam się z tymi
gatunkami, chociaż zarazem mnie przyciągały – zwłaszcza pod względem podejścia
do horrorów i rysowania postaci, bo ta kreska zdecydowanie ma coś w sobie.
49. Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem.." Napisz to z punktu
widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy
zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
Prowokujesz mnie i moją
wenę, wiesz, Yumi? =P Charakterystyka w książkowym stylu? Proszę bardzo,
zwłaszcza że te odpowiedzi już i tak zbliżają się długością do mojego
przeciętnego rozdziału…
No to lecimy.
„Justyna była… przeciętna. Tak
przynajmniej o sobie myślała, nigdy nie potrafiąc dostrzec w sobie
niczego nadzwyczajnego. Co najwyżej oczy – po prostu brązowe, piwne, o których wielokrotnie
słyszała, że są śliczne (zdaniem mamy dlatego, że potrafiła się rozpłakać na
zawołanie). Od zawsze lubiła długie włosy, nigdy nie pozwalając ściąć swoich,
dzięki czemu sięgały jej aż do pasa – proste, ciemne i bardzo niesforne,
bo nigdy nie miała cierpliwości, by porządnie je rozczesać.
Z charakteru od zawsze chłodna
i zdystansowana, chociaż zdążyła zmienić się przez ostatnie lata.
Zakochana w książkach, muzyce i pisaniu samotniczka, która instynktownie
stroni od ludzi. Miała taki etap w swoim życiu, gdy uciekała również od
znajomości internetowych po tym, jak zawiodła się na pewnej osobie… A potem
pojawił się ktoś jeszcze, kto zdołał do niej dotrzeć i wspiera ją do dziś.
To był swego rodzaju punkt zwrotny, który zaowocował jeszcze kilkoma cudownymi
znajomościami. W efekcie Justyna stała się bardziej otwarta, stanowcza i nie
ma nic przeciwko poznawania nowych osób – wręcz do tego dąży, zakładając, że
każdemu należy dać szansę.
Cierpliwy
słuchacz, któremu wszyscy z jakiegoś powodu chcą się zwierzać, chociaż ona
sama nie rozumie, czym zasłużyła sobie na takie zaufanie. Niemniej stara się
pomagać, choćby miało się to ograniczać do tego, że po prostu jest. Względem
przyjaciół i rodziny wierna – najchętniej skoczyłaby dla nich w ogień.
Uparta (jak to koziorożec), przez co czasem trudno przemówić jej do rozsądku,
chociaż chodzi fama, że niektórym się to udaje. Powoli i wytrwale dąży do
celu, zwykle mając w zwyczaju kończyć to, co raz zaczęła. Zazwyczaj
spokojna i cicha, zwłaszcza w towarzystwie obcych, niemniej ci,
którzy zdążyli do niej dotrzeć, dobrze wiedzą, że miewa dziwne pomysły – i słabość
do specyficznego, wręcz czarnego humoru. Chociaż z założenia woli, kiedy
wszyscy jest uporządkowane i znajome, mimo wszystko lubi próbować nowych
rzecz, co zresztą wyjaśnia, że aktualnie znalazła się w tym miejscu i kończy
zapisywać odpowiedzi na te pytania”.
50. Jakie masz zdanie na temat starości?
Jak na
moje, starość to przede wszystkim stan ducha – i nic ponadto. Osoba, o której
wielu powiedziałoby, że jest „stara”, potrafi mieć w sobie więcej życia i energii,
niż niejeden nastolatek. Zresztą wiek to tylko liczba, a prawdziwe
znaczenie ma nabyte doświadczenie. Wielki ukłon dla osób, które przeżyły wiele,
a jednak wciąż mają w sobie siłę i pogodę ducha, których niejeden
mógłby im pozazdrościć.
51. Co jest bronią ludzi słabych?
Przemoc i agresja
– w równym stopniu fizyczna, co i słowna. Człowiek „słaby” nie ma argumentów,
nie potrafi radzić sobie z emocjami, nie odróżnia sensownej krytyki od
ataku personalnego. Ktoś taki „broni się” poprzez atak, bo wtedy czuje się
bezpieczniejszy. Często takie osoby uderzają w słabszych, bo wtedy mogą
poczuć, że mają kontrolę, której nie odczuwają, kiedy mają do czynienia z kimś
na swoim poziomie. Bo w końcu zawsze najprościej uderzyć w kogoś, kto
nie będzie w stanie sam się obronić.
52. Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim
lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś
mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje
jej obecną formę?
Już chyba
wspomniałam, że moją duszą jest pisanie – słowa, które tworzą obrazy i którymi
mogę przedstawić dosłownie wszystko. Czy mogą być materialne? Nie mam pojęcia.
Wiem jedynie, że odpowiedzią na to pytani jest właśnie moja pasja – coś równie
metafizycznego, co i sama dusza, ale znaczącego dla mnie naprawdę wiele.
53. Ile krzyku może być w milczeniu?
Nie ma
głośniejszego krzyku niż milczenie.
54. Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich
istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać
im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię
odrzuca?
Nie
traktuję ludzi niepełnosprawnych wyjątkowo, bo nie w tym rzecz. Mają swoje
ograniczenia, pod pewnymi względami są „inni”, ale sami o tym doskonale
wiedzą. Oczywiście, tacy ludzie zwracają uwagę, ale próbuję zachowywać się przy
nich naturalnie. Nie ma sensu współczuć, użalać się i wciąż podkreślać
tego, co ich spotkało – bo to ani trochę im nie pomaga. W żadnym wypadku
mnie nie odrzucają, bo to wciąż są ludzie – często silniejsi od nas, bo radzą
sobie z dodatkowymi problemami. Jeśli mogę, pomagam, chociaż nie mam w swoim
otoczeniu takich osób. Inna sprawa, że wiele osób wydaje się gloryfikować osoby
niepełnosprawne, czego nie rozumiem – bo jak w pełni pojmuję pomoc osobie
na wózku w tym, by wsiadła do autobusu, tak nie widzę sensu traktowania
jej jak idioty z dodatkowymi uprzywilejowaniami, skoro nie jest opóźniona w rozwoju
(mam tu na myśli osoby, które zasłaniają się niepełnosprawnością jak tarczą,
jakoby choroba oznaczała, że należy im się dosłownie wszystko).
55. Pytanie egzystencjalne – dokąd nocą tupta jeż?
To pytanie mnie rozbroiło,
kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy. Aż potrzebowałam rady, więc po małej burzy
mózgu, wraz z przyjaciółką (dzięki, Gabi <3) doszłyśmy do wniosku, że:
jeż tupta sobie do najbliższego drzewka, by jabłuszko spadło mu na igły. I pół
biedy, kiedy taki spacer zdarzy mu się w sezonie na owoce. Gorzej, jeśli
będzie musiał stać i czekać aż w ogóle się pojawią!
56. Jeśli podróżować to czym?
Nieważne
czym. Ważne, żeby z muzyką albo w dobrym towarzystwie – niczego
więcej nie trzeba.
57. Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
Niestety
nie. Jedni muszą walczyć o to, co inni dostali w chwili narodzin.
Inna sprawa, że ktoś, kto mimo wielu przeszkód osiągnie sukces, będzie w stanie
docenić szansę dużo bardziej niż osoba, dla której jest to czymś naturalnym. Są
i tacy, którzy szansy na dobre życie nie doświadczą nigdy…
58. Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć
czegokolwiek.
Wiek nie
ma znaczenia. To tylko liczba, która tak naprawdę nie mówi o człowieku
niczego. Liczy się przed wszystkim to, co dana osoba ma w głowie –
doświadczenia i charakter, bo nie raz osoby młodziutkie potrafią mieć w sobie
więcej mądrości, niż ci, którzy rzekomo uważają się za dorosłych.
59. Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale
też i fikcyjna)
Nigdy nie byłam zakochana.
Przykre, ale prawdziwe… Aczkolwiek można chyba uznać, że już dawno oddałam
serce książkowemu Damonowi Salvatore („Pamiętniki Wampirów” L. J. Smith)… I kilku
postaciom z moich własnych opowiadań.
60. Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła
mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek.
Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on
sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?
To tak bardzo mój klimat…
Ach, zamiast szamana, widzę
kapłankę. Królową Nocy – kobiet piękną, mroczną i emanująca tak wielką
wewnętrzną siłą, że sama pragnę jej się pokłonić. Widzę jasne, wręcz srebrzyste
włosy i puste, białe oczy. Cienie tańczą na jej policzkach, a prosta,
długa do ziemi suknia barwy nocy, łagodni faluje przy każdym jej ruchu. W dłoniach
trzyma zdobiony kielich i nóż – krótki, lekko zakrzywiony, ale piękny.
Tak, to chyba też srebro. Szepce coś cicho, łagodnie – w jakimś obcym,
melodyjnym języku, przez co brzmi jakby śpiewała albo deklamowała. W trakcie
nacina sobie dłoń, pozwalając żeby krople krwi spłynęły do kielicha. To jej
ofiara: prosta, ale dla niej znaczy wszystko, bo właśnie oddała się ukochanej
Nocy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz