2/14/2018

Poznaj(my) się #2

 
Poniżej przedstawiam komplet odpowiedzi, których udzieliłam w ramach gry „Poznaj(my) się”, organizowanej przez Handlarza Iluzji. Moje wypowiedzi można znaleźć również w TYM poście. Sama idea zabawy polega na comiesięcznej możliwości udzielenia odpowiedzi na trzydzieści pytań, a że tematy są naprawdę ciekawe, bardzo chętnie wzięłam udział ^^

 Poznaj(my) się [luty 2018]


31. Uważasz się za człowieka z którego można brać przykład?
Niekoniecznie, ale osoby z mojego otoczenia pokazują mi, że być może się mylę. W zasadzie czasami mam wrażeni, że ludzie mają o mnie o wiele lepsze zdanie, niż sama kiedykolwiek będę mieć. Odczuwam to zarówno wtedy, gdy ktoś pyta mnie o rady dotyczące pisania, grafiki czy prowadzenia bloga albo wprost oznajmia, że chce zacząć pisać dzięki mnie. Ale też za każdym razem, gdy nawet po krótkiej rozmowie słyszę, że jestem dobą przyjaciółką. To… co najmniej niezwykłe, bo pod wieloma względami sama absolutnie nie uznałabym siebie za jakikolwiek autorytet.
32. Z jaką postacią filmową utożsamiasz się i dlaczego?
Tak jak i w przypadku pytania o postaci książkowe, tak i również tutaj nie jestem w stanie znaleźć jakiegokolwiek wzorca. Innymi słowy, nie utożsamiam się. Co nie oznacza, że nie dostrzegam swoich cech w niektórych filmowych postaciach – czy raczej serialowych, bo te zdecydowanie częściej oglądam. Tak więc mogłabym powiedzieć, że bywam równie zdystansowana i zamknięta w swoim świecie, co i stroniący od ludzi, absolutnie ich nie rozumiejący Sherlock Holmes, jak i niezwykle samotna, a przy tym spragniona towarzystwa, co i tytułowy Doktor z serialu „Doctor Who”. I tak mogłabym wymieniać jeszcze długo, bo chyba każdy znajdzie cząstkę siebie w innej osobie – czy to realnej, czy znanej tylko z ekranu telewizora.
33. Jakie masz zdanie na temat policji?
Hm, trudno mi oceniać całą instytucję. Osobiście nie miałam z nią bliższej styczności, w przeciwieństwie do mojej mamy, która miała nieprzyjemność zostać okradzioną w Sylwestra kilka lat temu – ktoś po prostu wyrwał jej torebkę i uciekł, kiedy wracała z pracy do domu. I chociaż sprawę ostatecznie umorzono (z oczywistych względów wszystkie patrole skupiały się na hucznym Sylwestrze na Wrocławskim rynku), samej policji nie mam do zarzucenia absolutnie niczego – pełne zaangażowanie i cierpliwość ze strony miłych panów, którzy razem z mamą spędzili kilka godzin, jeżdżąc po okolicy. Tak więc o policji słyszy się różne rzeczy – często bardzo rozbieżne, zresztą w pamięć łatwiej zapadają negatywy – ale to w żaden sposób nie pozwala konkretnie ocenić całej policji. Bo w każdym fachu znajdziemy mniej lub bardziej zaangażowane osoby, każdy też popełnia błędy. Jak na moje, powinniśmy się cieszyć, że mimo wszystko jest ktokolwiek do kogo możemy się zwrócić w razie potrzeby. (I tu odpukać, by taka nigdy się nie pojawiła…).
34. Jaka była najdziwniejsza rzecz, którą robiłeś/aś przed lustrem?
Czy ja wiem? Co najwyżej dziwne miny…? Albo jakieś dziwne manipulacje włosami, zwłaszcza jako dzieciak. Nic innego nie przychodzi mi do głowy :D
35. Co uważasz na temat dyskontów z odzieżą używaną? Nabywasz ubrania w lumpeksach? Jeśli tak – pochwalisz się swoim ulubionym znaleziskiem? Czego byś nie kupił/a w takim miejscu? Czy i w Twoim mieście przez wzrost ich popularności widać wzrost cen w tego typu sklepach?
Osobiście nie mam nic do takich miejsc. Nawet kilka razy byłam, poniekąd z ciekawości albo szukając jakichś tanich szmatek, które mogłabym wykorzystać na przykład do występów w szkole (chyba każdy zna te wszystkie festiwale, gdzie nagle potrzeba rzeczy, których zazwyczaj nie trzyma się w domu). Tak czy inaczej, czasami można znaleźć naprawdę dobre rzeczy i to za bezcen, więc dla osób z ciężką sytuacją materialną, takie miejsca są jak znalazł. Albo dla aspirujących krawcowych – jeśli ktoś lubi projektować i przerabiać cichy, lumpeks może się okazać genialnym rozwiązaniem. Chyba jedynie z rzeczami zbyt osobistymi bym się wstrzymała – nie wiem czy da się trafić na bieliznę, ale… ;) W kwestii cen trudno mi się wypowiadać, bo zwykle przechodzę obok, ale z tego, co zaobserwowałam, nadal są niskie – przy odrobinie szczęścia, można mówić o raptem kilku złotych, zależnie od dnia; najdrożej towar wypada zaraz po odstawie, kiedy jest w czym wybierać.
36. Gdybyś na kilka dni mógł/ła wcielić się w dowolną filmową lub książkową postać któż by to był? Dlaczego wybrałeś/łaś właśnie ją?
To w sumie trudne pytanie, zwłaszcza że historie, które czytam lub ogląda, są zwykle dość okrutne dla jej bohaterów… Ale! Chętnie przynajmniej na ten jeden dzień zostałabym towarzyszką którejkolwiek z regeneracji Doktora z „Doctor Who”. Jakbym jeszcze trafiła na Jedenastego, byłoby cudownie. Zobaczyć od środka TARIDS, ujrzeć gwiazdy i zwiedzić jakaś wyjątkową planetę albo doświadczyć wyjątkowego wydarzenia z przeszłości. Poczuć się jak Clara – jego Niemożliwa Dziewczyna. Także… Geronimo! <3
37. Jaką znasz najciekawszą terapię mającą na celu poprawić zdrowie?
Huh, szczerze mówiąc, nigdy nie wgłębiałam się w ten temat. Aczkolwiek uważam, że dawne wierzenia są naprawdę ciekawe pod tym względem. Rytuały, ziołolecznictwo – ludzie wierzyli w naprawdę niesamowite rzeczy, jeśli chodzi o medycynę. Słuszne czy nie, to już sprawa drugorzędna.
38. Co zrobiłeś/aś ostatnio pierwszy raz?
Moim najbardziej aktualnym „pierwszym razem” wciąż są tłumaczenia i próby dubbingu, więc… Tak, nadal to.
39. Ktoś opowiedział Ci świetną historię, którą zamierza opublikować i zmarł. Fabuła jest bardzo dobra, że aż samemu masz ochotę to napisać, nawet, jeśli nie interesujesz się pisarstwem. To po prostu świetna historia i prawdopodobnie maszynka do robienia pieniędzy – co robisz?
Dobrze się składa, że jestem osobą, która dosłownie żyje pisaniem – to nie tylko moja pasja, ale miłość dusza, czy jakkolwiek to określić. Słowa mi tlenem, a wena kochanką… Tak czy siak, wiem jak trzeba się czuć, by mieć pewność, że pisze się coś wyjątkowego. Fabuła jest tak dobra, że aż chce się pisać, a palce same tańczą na klawiaturze… I wtedy nie ma znaczenia, czy będą z tego korzyści materialne, więc pewnie nie myślałabym takimi kategoriami. Jeśli tak, miło, ale w pisaniu zawsze dla mnie liczyło się wyłącznie to, co mogłam stworzyć przy pomocy słów – i ludzie, których przy tym uszczęśliwię.
W kwestii tego, czy wykorzystałabym czyjś pomysł, gdyby ta osoba umarła, wszystko zależy od przebiegu tej rozmowy, relacji i tego, co usłyszałabym podczas samej rozmowy. Zwłaszcza że ktoś zaufał mi i opowiada swój pomysł – OPOWIADA, ale nie daje gotowca, bo napisanie całości to coś zupełnie innego, niż podpisanie się pod cudzym tworem. I gdybym wiedziała, że ta osoba jest mi na tyle bliska i mi ufa, wtedy mogłabym się zdecydować na wykorzystanie tego pomysłu – z wyraźnym zaznaczeniem, czyj tak naprawdę jest. To byłby mój hołd dla prawowitego autora. Bo jeśli sam myślał o publikacji, zdecydowanie nie zamierzał zabierać tej opowieści do grobu.
I zasadniczo piszę to z perspektywy osoby piszącej. Nie dzielę się całą fabułą moich opowieści z osobami, którym nie ufam. Innymi słowy, gdybym zdradzała fabułę czegoś pod wydawkę, byłaby to wyłącznie osoba mi bliska – i taka, do której nie miałabym pretensji, gdyby pociągnęła moje pomysły, gdyby mnie się coś stało. Wręcz bym tego oczekiwała ^^
40. Jak myślisz – czy śmierć osoby poznanej w Internecie może mieć jakiś realny wpływ na Twój nastrój? (oprócz ewentualnego chwilowego smutku czy zamyślenia)
Moich przyjaciół poznałam przez internet. Wszyscy są daleko, chociaż miałam przyjemność widzieć się z dwiema cudnymi osóbkami z tego grona. Jedną z nich nazywam wręcz siostrą. Powinnam tłumaczyć cokolwiek więcej? Owszem, tak – to miałoby wpływ na mój nastrój. I to znaczący, bo w tym momencie nie ma znaczenia, czy umiera ktoś bliski, kogo znam osobiście i jest gdzieś obok, czy osoba oddalona ode mnie o setki kilometrów. Jak to się mówi: przyjaciół wybieramy sobie sami. Więc okoliczności poznania i sposób utrzymywania relacji nie mają tutaj nic do rzeczy.
41. Wyobraź sobie, że znajdujesz na leśnej dróżce średniej wielkości, gładki, wielobarwny kamień. Po jakimś czasie zaczyna robić się ciepły, pęka i... Wykluwa się z niego smok/smoczyca. Jak będzie wyglądał/a, co z nim/nią zrobisz i czy nadasz mu/jej imię i jeżeli tak, to jak będzie ona brzmiało?
Przecież to spełnienie marzeń – własny Norbert *O* Fani „Harry’ego Pottera” zdecydowanie zrozumieją! I tak, liczyłabym dokładni na cudeńko opisywane jako norweski smok kolczasty!
42 Jakie masz zdanie na temat zdjęć Post Mortem?
To jedna z tych praktyk, która mnie zadziwia i poniekąd przeraża. Uwielbiam ten motyw w horrorach czy starych opowieściach, ale zarazem jest dla mnie czymś, czego sama bym nie tolerowała. Kiedyś ludzie próbowali oswajać się ze śmiercią w taki sposób, podchodzili do tego wszystkiego inaczej i mieli swoje wierzenia. Teraz… Cóż, sama wolałabym zapamiętać tych, którzy odeszli, wyłącznie takimi, jacy byli za życia. Zmarłych po prostu należy zostawić w spokoju.
43. Co chcesz, aby zostało zdelegalizowane?
Aktualnie nic nie przychodzi mi do głowy. Aczkolwiek co by mi dało, że w jakimś przypadku bym tego chciała, a może nawet faktycznie zostałoby zakazane? Każdy wie, jak to działa – jeśli coś ma istnieć, istnieć będzie. Działanie poza prawem jedynie to umacnia, bo przecież „zakazany owoc” i te sprawy.
44. Jeśli Twoje dziecko urodziłoby się niepełnosprawne/ciężko chore, oddał(a)byś je czy podjąłbyś/podjęłabyś się opieki nad nim? Imponuje Ci, że rodzice takich dzieci dają sobie z nimi radę czy uważasz, że utrudnili sobie życie, bo powinni je oddać?
To jedno z tych pytań na które nie potrafię odpowiedzieć. Nie potrafię z prostego powodu: nie czuję się w tym momencie kompetentna, żeby to zrobić. Bo, kurde, ja nie wiem. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie posiadania dzieci w ogóle, więc co tu mówić o osobie chorej? Mogłabym odpowiedzieć, że to przecież moje dziecko, które będę kochać i którego nie opuszczę, ale to byłoby czcze gadanie na chwilę obecną – bo teoretycznie tak to powinno wyglądać, bo miłość matki i oczekiwania społeczeństwa. Ale to wielka odpowiedzialność, o wiele bardziej znacząca niż sprowadzenie na świat po prostu nowego życia. Do wyrzeczenia, emocje, wiele wylanych łez i problemów, które sobie nie wyobrażam.
Szczerze podziwiam ludzi, którzy mają tyle siły, żeby walczyć – bo do tego trzeba tak wiele miłości i samozaparcia, że nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Nie wiem, czy gdyby trafiło na mnie, sytuacja by mnie nie przerosła – bo tego nigdy nie będziemy świadomi, póki (Boże, uchowaj) nie znajdziemy się w takiej sytuacji. To życie weryfikuje. I jedno jest pewne: jeśli ktoś ma w sobie dość siły, miłości i cierpliwości, by zatrzymać takie dziecko przy sobie, nikt nie ma prawa oceniać jego wyboru i twierdzić, że „utrudnia sobie życie”. Może, ale to jego wybór – i tylko on wie, co w takiej chwili czuje. Niemniej jeśli rodzice zatrzymują chore dziecko, bo „co ludzie powiedzą”, a w rzeczywsitości traktują je jako największą karę od losu… To w takim wypadku już lepsze wydaje mi się oddanie dziecka, zamiast zatruwać życie sobie i – przede wszystkim – bezbronnej istocie, która już i tak będzie miała w życiu ciężko.
Inna sprawa, że wiele tak naprawdę zależy od sytuacji. Niepełnosprawność nie oznacza od razu, że dziecko nie poradzi sobie w życiu. Z pewnością inaczej zareagowałabym, gdyby moje dziecko nie miało ręki czy nogi albo chorowało, ale na coś, z czym przy odpowiednim leczeniu mogłoby swobodnie, samodzielnie żyć. Mnie najbardziej przeraża sytuacja, w której miałabym się podjąć wychowywania cierpiącej roślinki, która beze mnie byłaby zgubiona – ta bezradność i świadomość, że opieką mogę jedynie opóźniać nieuniknione albo przeciągać życie w bólu. Sądzę, że to mogłoby mnie przerosnąć. I jeśli mam być szczera, z oczywistych względów wolałabym o tym nie myśleć…
45. Co i jak zmienić w tym kraju żeby przestały się opłacać ucieczki na "zachód"?
Władzę. I poniekąd konstytucję, bo przysięganie na honor od dawna jest śmieszne. Zmieniliśmy ustrój, ale mentalne wiele ludzi nadal żyje w komunie, co z lekka przerażające. To chyba najbardziej oklepana odpowiedź, ale wydaje mi się najprawdziwsza. Porównujemy się do innych krajów Europy, ale w rzeczywistości wciąż tkwimy gdzieś za nimi. Zresztą wciąż wybieramy między tymi samymi partiami, co zasadniczo jest błędnym kołem – bo zmienia się niewiele. Do prawdziwych zmian trzeba jeszcze przynajmniej kilku pokoleń, bo przy obecnej mentalności to my raczej za daleko nie zajedziemy…
46. Seanse spirytystyczne, kontakty z duchami, życie pozagrobowe – dla jednych te tematy będą czymś wyjętym z absurdalnej książki lub filmu, dla drugich zaś czymś bardziej lub mniej realnym. A dla Ciebie? Wierzysz w duchy i ich przypuszczalną ingerencję w świat żywych?
Ujmę sprawę prosto: jestem córką osoby, która zajmuje się ezoteryką – innymi słowy, pracuje jako wróżka. Sama też w naturalny sposób jestem zainteresowana tematem. Słyszałam i doświadczyłam dość, by wierzyć w naprawdę różne rzeczy, łącznie z tym, że po śmierci czeka na nas coś więcej. Więc tak, w duchy i ich ingerencję na nasz świat również wierzę.
47. Jaka byłaby Twoja reakcja gdyby nagle podszedł do Ciebie ktoś obcy i Cię pocałował?
Szok jakich mało, to pewne. Wątpię, bym zrobiła coś jeszcze, chyba że ta osoba nie zamierzałaby się po tym ewakuować. Wtedy pewnie uprzejmie zapytałabym: WTF?!
48. Co sądzisz o Mangach i Anime?
Nie mam nic przeciwko, chociaż z tytułami u mnie krucho. Wychowałam się na Pokemonach i nadal je uwielbiam… Liczy się? Poza tym „Death Note” to dla mnie jeden z lepszych tytułów. Jakoś zawsze mijałam się z tymi gatunkami, chociaż zarazem mnie przyciągały – zwłaszcza pod względem podejścia do horrorów i rysowania postaci, bo ta kreska zdecydowanie ma coś w sobie.
49. Opisz mi siebie. Lecz nie tak, że "jestem.." Napisz to z punktu widzenia osoby trzeciej. Tak, jakbyś był/była postacią książkową, której należy zrobić charakterystykę. Uwzględnij wygląd i charakter.
Prowokujesz mnie i moją wenę, wiesz, Yumi? =P Charakterystyka w książkowym stylu? Proszę bardzo, zwłaszcza że te odpowiedzi już i tak zbliżają się długością do mojego przeciętnego rozdziału…
No to lecimy.

„Justyna była… przeciętna. Tak przynajmniej o sobie myślała, nigdy nie potrafiąc dostrzec w sobie niczego nadzwyczajnego. Co najwyżej oczy – po prostu brązowe, piwne, o których wielokrotnie słyszała, że są śliczne (zdaniem mamy dlatego, że potrafiła się rozpłakać na zawołanie). Od zawsze lubiła długie włosy, nigdy nie pozwalając ściąć swoich, dzięki czemu sięgały jej aż do pasa – proste, ciemne i bardzo niesforne, bo nigdy nie miała cierpliwości, by porządnie je rozczesać.
Z charakteru od zawsze chłodna i zdystansowana, chociaż zdążyła zmienić się przez ostatnie lata. Zakochana w książkach, muzyce i pisaniu samotniczka, która instynktownie stroni od ludzi. Miała taki etap w swoim życiu, gdy uciekała również od znajomości internetowych po tym, jak zawiodła się na pewnej osobie… A potem pojawił się ktoś jeszcze, kto zdołał do niej dotrzeć i wspiera ją do dziś. To był swego rodzaju punkt zwrotny, który zaowocował jeszcze kilkoma cudownymi znajomościami. W efekcie Justyna stała się bardziej otwarta, stanowcza i nie ma nic przeciwko poznawania nowych osób – wręcz do tego dąży, zakładając, że każdemu należy dać szansę.
Cierpliwy słuchacz, któremu wszyscy z jakiegoś powodu chcą się zwierzać, chociaż ona sama nie rozumie, czym zasłużyła sobie na takie zaufanie. Niemniej stara się pomagać, choćby miało się to ograniczać do tego, że po prostu jest. Względem przyjaciół i rodziny wierna – najchętniej skoczyłaby dla nich w ogień. Uparta (jak to koziorożec), przez co czasem trudno przemówić jej do rozsądku, chociaż chodzi fama, że niektórym się to udaje. Powoli i wytrwale dąży do celu, zwykle mając w zwyczaju kończyć to, co raz zaczęła. Zazwyczaj spokojna i cicha, zwłaszcza w towarzystwie obcych, niemniej ci, którzy zdążyli do niej dotrzeć, dobrze wiedzą, że miewa dziwne pomysły – i słabość do specyficznego, wręcz czarnego humoru. Chociaż z założenia woli, kiedy wszyscy jest uporządkowane i znajome, mimo wszystko lubi próbować nowych rzecz, co zresztą wyjaśnia, że aktualnie znalazła się w tym miejscu i kończy zapisywać odpowiedzi na te pytania”.
50. Jakie masz zdanie na temat starości?
Jak na moje, starość to przede wszystkim stan ducha – i nic ponadto. Osoba, o której wielu powiedziałoby, że jest „stara”, potrafi mieć w sobie więcej życia i energii, niż niejeden nastolatek. Zresztą wiek to tylko liczba, a prawdziwe znaczenie ma nabyte doświadczenie. Wielki ukłon dla osób, które przeżyły wiele, a jednak wciąż mają w sobie siłę i pogodę ducha, których niejeden mógłby im pozazdrościć.
51. Co jest bronią ludzi słabych?
Przemoc i agresja – w równym stopniu fizyczna, co i słowna. Człowiek „słaby” nie ma argumentów, nie potrafi radzić sobie z emocjami, nie odróżnia sensownej krytyki od ataku personalnego. Ktoś taki „broni się” poprzez atak, bo wtedy czuje się bezpieczniejszy. Często takie osoby uderzają w słabszych, bo wtedy mogą poczuć, że mają kontrolę, której nie odczuwają, kiedy mają do czynienia z kimś na swoim poziomie. Bo w końcu zawsze najprościej uderzyć w kogoś, kto nie będzie w stanie sam się obronić.
52. Gdyby Twoja dusza rzucała cień, jaki przybierałby on kształt? Z kim lub z czym się utożsamiasz? Kto lub co jest Ci na tyle bliskie, byś mógł/mogła rzec, że jest z Twą duszą na wieki wieków powiązane i nadaje jej obecną formę?
Już chyba wspomniałam, że moją duszą jest pisanie – słowa, które tworzą obrazy i którymi mogę przedstawić dosłownie wszystko. Czy mogą być materialne? Nie mam pojęcia. Wiem jedynie, że odpowiedzią na to pytani jest właśnie moja pasja – coś równie metafizycznego, co i sama dusza, ale znaczącego dla mnie naprawdę wiele.
53. Ile krzyku może być w milczeniu?
Nie ma głośniejszego krzyku niż milczenie.
54. Jaki masz stosunek do osób niepełnosprawnych? Zwracasz uwagę na ich istnienie w społeczeństwie? Potrafisz złapać kontakt z takimi ludźmi i pomagać im w trudnościach życia codziennego? Czy może niepełnosprawność Cię odrzuca?
Nie traktuję ludzi niepełnosprawnych wyjątkowo, bo nie w tym rzecz. Mają swoje ograniczenia, pod pewnymi względami są „inni”, ale sami o tym doskonale wiedzą. Oczywiście, tacy ludzie zwracają uwagę, ale próbuję zachowywać się przy nich naturalnie. Nie ma sensu współczuć, użalać się i wciąż podkreślać tego, co ich spotkało – bo to ani trochę im nie pomaga. W żadnym wypadku mnie nie odrzucają, bo to wciąż są ludzie – często silniejsi od nas, bo radzą sobie z dodatkowymi problemami. Jeśli mogę, pomagam, chociaż nie mam w swoim otoczeniu takich osób. Inna sprawa, że wiele osób wydaje się gloryfikować osoby niepełnosprawne, czego nie rozumiem – bo jak w pełni pojmuję pomoc osobie na wózku w tym, by wsiadła do autobusu, tak nie widzę sensu traktowania jej jak idioty z dodatkowymi uprzywilejowaniami, skoro nie jest opóźniona w rozwoju (mam tu na myśli osoby, które zasłaniają się niepełnosprawnością jak tarczą, jakoby choroba oznaczała, że należy im się dosłownie wszystko).
55. Pytanie egzystencjalne – dokąd nocą tupta jeż?
To pytanie mnie rozbroiło, kiedy zobaczyłam je po raz pierwszy. Aż potrzebowałam rady, więc po małej burzy mózgu, wraz z przyjaciółką (dzięki, Gabi <3) doszłyśmy do wniosku, że: jeż tupta sobie do najbliższego drzewka, by jabłuszko spadło mu na igły. I pół biedy, kiedy taki spacer zdarzy mu się w sezonie na owoce. Gorzej, jeśli będzie musiał stać i czekać aż w ogóle się pojawią!

56. Jeśli podróżować to czym?
Nieważne czym. Ważne, żeby z muzyką albo w dobrym towarzystwie – niczego więcej nie trzeba.
57. Czy wszyscy ludzie mają jednakowe szanse na dobre życie?
Niestety nie. Jedni muszą walczyć o to, co inni dostali w chwili narodzin. Inna sprawa, że ktoś, kto mimo wielu przeszkód osiągnie sukces, będzie w stanie docenić szansę dużo bardziej niż osoba, dla której jest to czymś naturalnym. Są i tacy, którzy szansy na dobre życie nie doświadczą nigdy…
58. Podzielisz się ze mną jakąś przydatną radą? Może dotyczyć czegokolwiek.
Wiek nie ma znaczenia. To tylko liczba, która tak naprawdę nie mówi o człowieku niczego. Liczy się przed wszystkim to, co dana osoba ma w głowie – doświadczenia i charakter, bo nie raz osoby młodziutkie potrafią mieć w sobie więcej mądrości, niż ci, którzy rzekomo uważają się za dorosłych.
59. Kim była Twoja pierwsza miłość? (liczy się nie tylko ta realna, ale też i fikcyjna)
Nigdy nie byłam zakochana. Przykre, ale prawdziwe… Aczkolwiek można chyba uznać, że już dawno oddałam serce książkowemu Damonowi Salvatore („Pamiętniki Wampirów” L. J. Smith)… I kilku postaciom z moich własnych opowiadań.

60. Wyobraź sobie wielki ołtarz. Polana, płonie ognisko. Ludzie dookoła mówią głośno, lecz nagle przerywają, miejsce przesłania cisza i szacunek. Na środku stoi człowiek. Szaman. Chce złożyć ofiarę. Z czego, komu? Jak on sam wygląda? Co trzyma w rękach? Jakiej jest płci, jakie ma ubrania?
To tak bardzo mój klimat…
Ach, zamiast szamana, widzę kapłankę. Królową Nocy – kobiet piękną, mroczną i emanująca tak wielką wewnętrzną siłą, że sama pragnę jej się pokłonić. Widzę jasne, wręcz srebrzyste włosy i puste, białe oczy. Cienie tańczą na jej policzkach, a prosta, długa do ziemi suknia barwy nocy, łagodni faluje przy każdym jej ruchu. W dłoniach trzyma zdobiony kielich i nóż – krótki, lekko zakrzywiony, ale piękny. Tak, to chyba też srebro. Szepce coś cicho, łagodnie – w jakimś obcym, melodyjnym języku, przez co brzmi jakby śpiewała albo deklamowała. W trakcie nacina sobie dłoń, pozwalając żeby krople krwi spłynęły do kielicha. To jej ofiara: prosta, ale dla niej znaczy wszystko, bo właśnie oddała się ukochanej Nocy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz